Historia powrotu Sióstr Świętego Pawła do Polski
Wspomnienia siostry Ester Fissore FSP
Był to dzień liturgicznego wspomnienia św. Róży z Limy, 23 sierpnia 1986 roku. To również dzień moich imienin, moje świeckie imię brzmi bowiem Róża. Wtedy to wraz z s. Ottavią Tonet wyjechałyśmy z Rzymu do Polski. Siostra Ottavia po dwudziestu pięciu latach pobytu w Peru (między innymi w Limie) podjęła się zadania otwarcia ze mną nowego rozdziału historii Zgromadzenia.
Wszystkie te znaki utwierdziły mnie w przekonaniu, że to Bóg prowadzi nas tajemniczą drogą pełną pytań i niepewności, ale jednocześnie wspaniałą i porywającą.
Powrócę jeszcze do 1984 roku. Zostałam wówczas wysłana przez moich przełożonych do Polski, aby „odczytać” czy wybiła Boża godzina powrotu Sióstr św. Pawła na ziemię papieża Jana Pawła II. Mówię o powrocie, bowiem paulistki zostały, posłane do Polski przez Założyciela już w 1935 roku. Powróciły jednak do Włoch w 1939 r. z powodu wybuchu II wojny światowej.
Tę samą drogę powrotu do Polski przebyli bracia z Towarzystwa Świętego Pawła, od roku 1977 na nowo odbudowywali życie wspólnotowe i apostolskie. W latach od 1984 do 1986 miałam możliwość gościć w ich domu i obserwować jak każdego roku powiększa się młoda wspólnota braci paulistów w Częstochowie. Jedyne zgromadzenie z Rodziny św. Pawła, które od 1935 r. nieprzerwanie istnieje na ziemiach polskich, to Pobożne Uczennice Boskiego Mistrza.
By odczytać znaki czasu, poznać czy nadszedł już odpowiedni moment naszego powrotu do Polski, prosiłam Boga o posłanie do naszego zgromadzenia licznych powołań. Nie musiałam długo czekać, wkrótce przybyły kandydatki z różnych stron Polski. W międzyczasie, mimo komunistycznej polityki państwa i płynących stąd obaw, we Włoszech zapadła oficjalna decyzja rozpoczęcia naszego życia apostolskowspólnotowego zgodnego z charyzmatem Założyciela.
Z pierwszą grupą postulantek rozpoczęłyśmy od betlejemskiego ubóstwa: bez domu, nazwy, kaplicy, centrum apostolskiego. Bardzo trudno było o kupno papieru potrzebnego nam do najprostszych prac wydawniczych, a my marzyłyśmy o ewangelizacji poprzez środki masowego komunikowania w Polsce, Rosji i Ukrainie...
W końcu udało się nam kupić w Lublinie nasz pierwszy dom przy ulicy Sowińskiego; dla mnie wyglądał jak pałac.
Od tego momentu stawała się realna możliwość zorganizowania życia wspólnotowego według „czterech kół wozu paulińskiego”, który wiezie Ewangelię: pobożność, nauka, apostolstwo, ubóstwo, zgodnie z planem generalnym Zgromadzenia. Z biegiem czasu to wszystko pomogło nam stać się wspólnotą. W tym klimacie ustabilizował się także proces formacji. We wspólnocie lubelskiej prowadzony jest etap postulatu, natomiast nowicjat ma miejsce w Rzymie razem z grupą europejską.
Kolejną inicjatywą rozwoju były plany rozbudowy naszego domu. Zaprojektowałyśmy nowe centrum apostolskie, kaplicę i refektarz. Rozpoczęło również swoją działalność biuro wydawnicze i medialne, gdzie powstawały pierwsze dzieła apostolskie. W końcu nasza mała wspólnota lubelska miała zaszczyt świętować pierwsze śluby zakonne i śluby wieczyste naszych sióstr.
Można zadać pytanie, w jakim celu przedstawiam tę kronikę wydarzeń? Aby nie zapomnieć. Aby wciąż pamiętać, w jaki sposób posłuszeństwo zaproponowane mi do wypełnienia stało się dla mnie darem, drugim powołaniem, które mnie ubogaciło, powołaniem w powołaniu.
Chcę pamiętać, aby wciąż w głębokiej modlitwie wyrażać moją wdzięczność za otrzymaną od wielu osób pomoc, a w szczególności od polskiej Rodziny św. Pawła. Pragnę pamiętać o tym wszystkim, aby nie popełniać tych samych grzechów, błędów, zaniedbań, jakich dopuściłam się w tych latach; pamiętać, aby przekazywać charyzmat Zgromadzenia moim polskim siostrom, powoli się wycofując.
Pragnę opowiadać o tym, aby nie zapomnieć ofiar i poświęceń wielu bliskich mi współsióstr lub tych dalekich, lecz zawsze obecnych w moim sercu. Zarówno jedne jak i drugie razem ze mną „przeszły kawałek drogi” wspaniałych wydarzeń historii Zgromadzenia.
Czuję, jak raduje się moje serce na widok polskich współsióstr kontynuujących podjętą przeze mnie drogę w odległym 1986 roku. Po raz kolejny zaczynamy od Betlejem jakby nie zważając na odczuwane zmęczenie, trudności i niepowodzenia. Jesteśmy wciąż zdecydowane, aby raz jeszcze i zawsze powierzyć Bogu swoje życie.